Ukraina, Zaleszczyki, Dawna strażnica Korpusu Ochrony Pogranicza w Zaleszczykach i most na granicy polsko rumuńskiej

http://www.ekologia.pl/styl-zycia/podroze/zaleszczyki-krajobrazy-utracone,15940,5.html

Słoneczne plaże
Główną atrakcją miasta były naturalnie plaże – Słoneczna i Cienista – nad Dniestrem. Plaża Słoneczna – położona obok mostu kolejowego – oferowała kabiny, dwa ogrodzone i zamknięte place, drewniane zejście do wody, leżaki i kosze, pawilon restauracyjny oraz koncerty orkiestry wojskowej. Na chętnych oczekiwały łodzie wiosłowe i motorówki. Była też plaża w Starych Zaleszczykach.

Ponadto, każdy mógł korzystać z czytelni, wypożyczalni książek, kortów tenisowych i kręgielni. Bawiono się na festynach i dansingach, odwiedzano kinoteatry. Wieczorami słuchano najlepszych jazzbandów na gościnnych występach.

Pierwsza plaża nudystów

Gdy mowa o plażach, to warto wspomnieć, że w Zaleszczykach była pierwsza i chyba najbardziej znana w Polsce nieoficjalna plaża dla naturystów, czy też raczej nudystów.

Druga taka plaża znajdowała się w Otwocku, ale istniało ich oczywiście więcej.

Jako ciekawostkę podam, że wczasowiczów z Tarnopola do Zaleszczyk dowoził taki oto pociąg (SAx 90).

My idziemy w kierunku mostu drogowego:

Most odbudowywany po zniszczeniach I wojny Światowej.

Murowane, wysokie nabrzeże.
40m za nim stała willa w której mieszkał Józef Piłsudski.
Tym przejściem schodził więc nad Dniestr.

Nowy most drogowy w Zaleszczykach, na filarach przedwojennego mostu granicznego.

Łódź wycieczkowa „Osa”

Strażacy z Zaleszczyk nabierają wody.
Na kolejnym zdjęciu (dostępnym na stronie NAC) skrapiają nią piasek

http://niepoprawni.pl/blog/197/cieniom-wrzesnia-na-droge-do-zaleszczyk

… tutejsze dożynki winobraniowe, stanowiące atrakcję dla całej Polski. Szczególnie pięknie świętowano winobranie w dniu otwarcia mostu drogowego w 1938 roku.
Rok następny w Zaleszczykach nie różnił się zrazu od innych.
Fala letników zaległa naddniestrzańskie plaże „Słoneczną” i „Cienistą”, choć w powietrzu odczuwało się podmuchy zbliżającej się burzy.
9 lipca miasto i cała okolica przeżyły wielką uroczystość: w pobliskim Jazłowcu – siedzibie kościelnych władz dekanalnych Zaleszczyk – kardynał August Hlond, w asyście metropolity lwowskiego arcybiskupa Bolesława Twardowskiego, dokonał koronacji białej figury Matki Boskiej Jazłowieckiej, patronki Podola, a także stacjonującego we Lwowie 14 pułku Ułanów Jazłowieckich.
Tenże ksiądz kardynał w dwa miesiące później zawitał ponownie w tamte strony, w jakże odmiennej sytuacji i scenerii.

Nad Polską zasnuły się chmury i widmo wojny zakłóciło spokój powracających śpiesznie do swoich domów letników. 1 września radio oznajmiło narodowi polskiemu złowieszczą wiadomość: WOJNA!

Cofające się przed naporem wojsk niemieckich siły polskie rozpoczęły koncentrację w okolicach Lwowa i na krańcach południowo-wschodnich (Podole–Pokucie). Dlatego najbezpieczniejszym zapleczem dla uchodźców stały się te właśnie strony, graniczące z zaprzyjaźnionymi z nami państwami – Węgrami i Rumunią. Droga ze Lwowa przez Tarnopol do Zaleszczyk, czyli szosa zaleszczycka (obok drogi Lwów–Stanisławów–Śniatyn, czyli drogi śniatyńskiej) stała się zbawiennym celem tysięcy głodnych i zmęczonych ludzi.

http://www.nto.pl/magazyn/reportaz/art/4455719,moje-kresy-zaleszczyki-miasto-slonca-cz-2,id,t.html

Szosa zaleszczycka
Zaleszczyki wpisały się bardzo tragicznie w historię upadku II Rzeczypospolitej.
To tędy bowiem we wrześniu 1939 r. ciągnęły w kierunku granicy rumuńskiej na most nad Dniestrem dziesiątki tysięcy uciekinierów, szukających ratunku przed unicestwieniem, które nieśli okupanci hitlerowscy i stalinowscy.
Bez najmniejszej przesady na głównej drodze wiodącej ze Lwowa przez Tarnopol, Trembowlę, Czortków w kierunku granicy rumuńskiej, która była na mostach w Kutach i Zaleszczykach, rozgrywały się sceny dantejskie.
Tłumy przestraszonych ludzi na furmankach, z tobołkami, plecakami, walizkami, a obok nich przemykały eleganckie limuzyny dygnitarzy państwowych, dyplomatów, artystów, kupców, biznesmenów. Nie brakowało też przepełnionych do granic możliwości autobusów z omdlewającymi w ścisku pasażerami.
Tu i ówdzie przez tłum przedzierali się rowerzyści i motocykliści. Każdy, z możliwym do wzięcia dobytkiem, jechał w kierunku granicy, czym tylko mógł. Im bliżej Zaleszczyk, tym częściej przy rowach i na poboczach mnożyły się porzucone ze względu na brak paliwa limuzyny i inne pojazdy mechaniczne.

Stacje benzynowe były właściwie nieczynne, a paliwo zarekwirowało wojsko.

Nad głowami uciekinierów bezkarnie (bo nie było polskiej obrony przeciwlotniczej) szarżowali lotnicy Luftwaffe, bombardując bezlitośnie oszołomionych sytuacją nieszczęśników.

Szosa zaleszczycka we wrześniu 1939.

Z lewej dawna strażnica Korpusu Ochrony Pogranicza.
Za nią tablica „Wita was rejon czerniowiecki”.
Za tablicą zaczyna się most na Dniestrze czyli dawna granica polsko-rumuńska.

Zapewne przedwojenne ogrodzenie i latarnie. Wyposażenie przejścia granicznego.
Po drugiej stronie rzeki są w lepszym stanie

słup latarni

postument, być może tablicy informacyjnej lub szlabanu.

most na Dniestrze

Rumuńskie służby graniczne były zdezorientowane, czy przepuszczać ludzi bez odpowiednich dokumentów, czy też zamknąć szlabany graniczne.

Dodatkową panikę spowodowała rano 17 września 1939 r. wiadomość, że sowieckie czołgi i piechota ruszyły na Zaleszczyki od wschodu.
W samych Zaleszczykach skupiło się około 100 lotników polskich czekających na zakupione w Anglii samoloty marki Battle, które transportowane drogą morską przez Morze Czarne nie zdążyły jednak dotrzeć do Polski.
Lotnicy polscy przejdą Dniestr i będą później walczyć na tych samolotach w eskadrach RAF-u w bitwie o Anglię.

http://www.nto.pl/magazyn/reportaz/art/4455719,moje-kresy-zaleszczyki-miasto-slonca-cz-2,id,t.html
z lewej dawna Rumunia, po prawej stronie brzeg polski

W tym czasie przybył do Zaleszczyk Melchior Wańkowicz, znajdujący się na czarnej liście gestapo jako autor demaskatorskiej książki reporterskiej „Na tropach Smętka” o niszczeniu przez Niemców polskości na Warmii i Mazurach.
W znanym reportażu „Na tułaczce” Wańkowicz pisze o swoim przejściu na stronę rumuńską pod osłoną nocy 24 września z grupą młodych chłopców przebijających się do Francji do tworzącej się tam armii polskiej.

W relacji Wańkowicza tak wyglądała agonia polskiego uzdrowiska: „Zaleszczyki grają wszystkimi barwami lata, chociaż to już 21 wrzesień i są ostatnim kęsem polskiej ziemi, którą mam pożegnać.
Na ulicach nie ma już eleganckiej publiczności. Wszędzie tłumy szarej biedoty i sowieccy żołnierze otoczeni tłumem chciwie pytających.

Nikt nie jest w stanie policzyć, ile dramatów rozegrało się na moście zaleszczyckim we wrześniu 1939 r. W każdym razie dziesiątki tysięcy Polaków żegnało się tam na zawsze ze swoją ojczyzną. Jak choćby poeta, satyryk, autor wielu przedwojennych szlagierów muzycznych Marian Hemar.

Jego biografowie nie wiedzą dokładnie, gdzie przekroczył granicę – w Kutach czy w Zaleszczykach, bo w swoim dzienniku podaje, że nim to zrobił, był w Śniatynie.
A Śniatyn jest na rozdrożu. Można tam wybrać drogę albo na Kuty, albo na Zaleszczyki.
Którą z dróg wybrał Hemar, nie sposób dziś ustalić. Wiemy natomiast, że nim to zrobił, zerwał z drzewa liść, który później, zasuszony i oprawiony w szklaną ramkę, na uchodźstwie w Londynie stanowił dlań „najdroższą pamiątkę”. A w jednym z przejmujących wierszy tak napisał o swoim przejściu na stronę rumuńską w towarzystwie przyjaciela, poety Kazimierza Wierzyńskiego:

Wciąż przede mną graniczny most w mroku majaczy
Koło mnie w samochodzie poeta Wierzyński Z twarzą w dłoniach.
Wciąż jeszcze nie wiem co to znaczy Wciąż próbuję rozwikłać tamtą tajemnicę
Co ciemnością ściga i po nocach budzi Co to znaczy: z ojczyzny uciec za granicę

http://www.nto.pl/magazyn/reportaz/art/4455719,moje-kresy-zaleszczyki-miasto-slonca-cz-2,id,t.html
latarnie po drugiej stronie Dniestru

Tu pewnie stała strażnica rumuńska

wracamy do „Polski”

Zaleszczyki witają

http://www.keblowo.pl/aktualnosc,160.html

Na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej w Zaleszczykach woj. tarnopolskie strażnikiem granicznym był rodowity mieszkaniec Kębłowa – Stefan Rausz.
Na zdjęciu na patrolu z psem, stoi z lewej strony.
Zdjęcie zrobione jest w Zaleszczykach na moście kolejowym położonym około 30 m nad lustrem wody rzeki Dniestr.

Dawna strażnica Korpusu Ochrony Pogranicza w Zaleszczykach
http://czarnota.org/_gallery/albums/2013a/2016_08_24_061_Ukraine_Zaleszczyki_straznica_Korpusu_Ochrony_Pogranicza.jpg